„Duet
jednej szansy”
-Uciekaj
Hermiona! - rozległ się głos Dracona Malfoya, który już po
chwili pociągnął za jej ramię i ruszył dzikim biegiem przed
siebie. Dziewczyna odwróciła się i kątem oka zauważyła
naprawdę wkurzonego Rogogona Węgierskiego, który właśnie
buchnął chmurą ognia w ich kierunku. Z jej gardła wydobył się
krzyk i jeszcze bardziej przyspieszyła kroku. Biegli ramię w ramię,
krew w ich żyłach galopowała, a adrenalina utrzymywała się na
najwyższym poziomie. To dziwnie jakie niespodziewane rzeczy zdarzają
się w naszym życiu. Jeszcze kilka tygodni temu Hermiona nigdy by
nie pomyślała, że będzie podróżować ze swoim największym
wrogiem w poszukiwaniu ostatniego z horkruksów. Ostatniego i
najważniejszego, bo to w nim znajduję się najważniejsza część
duszy Voldemorta – część odpowiadająca za całą jego magię.
Dzięki temu Czarny Pan powrócił ostatnim razem i dzięki
temu może powrócić i teraz. Nikt nie wiedział jak to
wygląda, ani co to jest. Jedni mówili, że to kotwica, która
trzyma go na tym świecie, inni, że coś czego zwykły człowiek nie
jest w stanie zniszczyć.
-Tutaj!
- krzyknęła dziewczyna wbiegając do jednej z jaskiń. Chwyciła w
pośpiechu dłoń chłopaka i aportowała ich.
-Gdzie
jesteśmy? - zapytał Draco Malfoy, stojąc nad jednym z klifów
w Irlandii. Morskie fale rozbijały się o skały, a wiatr tańczył
swój prywatny taniec. Słońce chyliło się ku zachodowi,
ogrzewając ostatnimi promieniami twarze dwójki czarodziejów.
-Nie
mam pojęcia. - odpowiedziała mu stojąca obok Hermiona Granger. Jej
włosy były rozwiane, a na twarzy pojawiły się wypieki. Oczy lekko
mrużyła, przyglądając się słońcu.
-Nie
wierzę! Etatowa Wiem-To-Wszytko czegoś nie wie! Koniecznie muszę
to zpaisać w kalendarzu. Święto narodowe.
-Masz
to?
-Oczywiście,
że tak. - odpowiedziała, wyciągając stary zwój papieru
spod swojej kurtki. Ostrożnie go rozwinęła i zaczęła czytać
Połączył
swą magię z miłością swoją,
była
w końcu jego ostoją
nie
zniszczy jej nikt, prócz czaru wielkiego
ale
czy warto zrobić to dla niego?
gdy
będziesz rozdarty, usłyszysz jej głos
tylko
w twych rękach będzie jej los
-No
pięknie Granger, byłaby z Ciebie wspaniała recytatorka. Powinnaś
podkładać głos wiedźmą z mugolskich bajek. Nawet wlosy masz
całkiem wiedźmowate. - Draco przyglądał się jak twarz Miony
zmienia się z rozgryzajacej zagadkę w rozgryzającej jak go zabić.
-Sam
jesteś wiedźmowatym, samolubnym, egoistycznym dupkiem!
-Nie
denerwuj się tak, bo Ci żyłka pęknie. Lepiej powiedz o co w tym
chodzi?- chłopak wskazał palcem pergamin.
-Nie...
to nie może być prawda... - powtarzała bardziej do siebie,
czytając raz po raz tekst.
-Co?
-Niemożliwe.
Tom jest psychopatą, ale to prawdziwy geniusz. Rozszczepił się w
coś co może przetrwać wieczność.
-W
co?
-W
miłość.